top of page
  • Zdjęcie autoraArtur Aloshyn

Królewna o czułym serduszku — historia łuckiej nauczycielki

Zaktualizowano: 22 kwi 2022

Tak bywa, że szukając coś w archiwum, trafiasz na osobę mającą rzadkie nazwisko, wysokie stanowisko czy jakieś inne ciekawe fakty z biografii, po czym zaczynasz szukać o tej osobie w innych źródłach. Z każdym nowym dokumentem poznajesz lepiej tę osobę, gdzie i z kim mieszkała, czym się zajmowała, gdzie jeździła, skąd była rodem itd.


Dzisiaj opowiemy o Marii Antoninie Żułkosiowej, na którą trafiliśmy po raz pierwszy we wspomnieniach jej podopiecznych, tzn. uczennic Szkoły powszechnej №7 w Łucku, gdzie pełniła wtedy obowiązki Kierowniczki. Przed pracą w stolice Wołynia pracowała w Kowlu w 7-klasowej publicznej szkole powszechnej №2 im. Adama Mickiewicza, gdzie także była kierowniczką do 1930 roku.

Dziennik Urzędowy Kuratorium Okręgu Szkolnego Wołyńskiego

Niestety, jej teczka służbowa nauczycielki nie zachowała się w archiwum, dlatego trudno powiedzieć skąd była rodem. Urodziła się 25 marca 1892 roku (zgodnie z innymi danymi 25.02.1892) w rodzinie Kołodieja Jana i Balcer Julii (1870). Z mężem Janem Żułkosiem (Żółkoś) mieszkała w podkarpackiej wsi Witryłów, gdzie 1 grudnia 1919 roku urodziła się ich córka Anna Aleksandra (Hanka). Następnie, już na Wołyniu w Kowlu 16 kwietnia 1921 roku urodził się syn Lech Stanisław (Leszek). Jeszcze była najstarsza córka Janina (Nana), urodzona 28.01.1917. Po przeprowadzce do Łucka Maria mieszkała przy szkole. W 1938 roku mieszkała pod adresem ul. Tadeusza Kościuszki 41 razem z matką (przeprowadziła się do Łucka w 1931 roku) i trzema dziećmi. Na ten moment mąż już nie żył. Sam budynek znajdował się koło Styr, piękne miejsce.


Ulica Tadeusza Kościuszki. monitorwolynski.com

Wołyń jej bardzo się podobał, dowiadujemy się o tym z podejścia do nauczania w szkołach. W artykule "O Wołynia więź duchową z Rzeczpospolitą" ciekawie opisuje, jak ważne jest propagowanie wiedzy o swoim regionie, zwłaszcza dzieciom. I wielu razy opisuję region, jego zalety i fakty o nim. To byli niepuste słowa, bo w jej szkole uczniowie regularnie jeździli na wycieczki po różnym miejscom Wołynia lub poznawali rodzinne miasto Łuck.


O "Pani Kierowniczce" bardzo miło odzywali się jej uczennicy. Podajemy kilka wspomnień z kroniki klasowej, spisanej w latach 1933-36 i dostępnej do przeczytania TU:


Dnia 25 marca 1934 r. były Imieniny Naszej Ukochanej Pani Kierowniczki. Zebrałyśmy się w szkole, aby ten uroczysty dzień uczieć. Chwila ta była bardzo piękna. Pisała Wanda Nosewiczówna


1935 roku. Za przykładem lat ubiegłych staraniem Pani Kierowniczki szkoły, została urządzona tradycyjna choinka. Aby nie było zbyt ciasno, postanowiłyśmy się oddzielić od klas młodszych. Uczenice klasy IV, V, VI i VII, postanowiły prosić Panią Kierowniczkę o zezwolenie urządzenia przy tej okazji zabawę wyłącznie dla tych klas. Przychylając się do naszej prośby Pani Kierowniczka, udzieliła zezwolenia, oraz zrobiła nam miłą niespodziankę, zaprosiła orkiestrę, oczywiście na koszt właśny... Pisała Hermanowska


Dnia 25 III 1935 roku obchodziliśmy dzień Imienin naszej najukochańszej Opiekunki Pani Kierowniczki. Już od dawna przygotowaliśmy prezent na Pani Imieniny i staraliśmy się by prezent ten był własnoręcznie wykonany. Gdy nadszedł dzień Imienin naszej Wychowawczyniu wszystko było już gotowe. W naszej klasie leżały przygotowane laufer i sześć serwetek, a nawet laurka była własnoręcznie wykonana. Około godziny 11-tej, zebrałyśmy sie w szkole w sali rekreacyjnej by wyrazić Pani swoje uczucia i złożyć życzenia. Z bijącem sercem oczekiwaliśmy wejścia Pani Kierowniczki. Po twarczach dziewczynek było można poznać wzruszenie i radość. Gdy weszła Pani zaśpiewałyśmy "sto lat", a potem grono nauczycielskie i dziewczynki składały życzenia. Pani była bardzo wzruszona. Podziękowała nam za życzenia, a my na koniec jeszcze raz zaspiewałiśmy "sto lat" i tak zakończyłyśmy ten tak dla nas miły i uroczysty dzień. Pisała Hermanowska


Dnia 15 czerwca 1935 r. Już nadszedł koniec roku. Po powrocie z kościoła otrzymałyśmy wyniki naszej całorocznej pracy. Smutno nam było, opuścić szkołę, w której spędziliśmy szereg naszych dziecinnych lat. Z największym jednak żalem żegnaliśmy Panią Kierowniczkę, drogą i kochaną naszą Wychowawczynię, do której byliśmy przywiązane całym sercem. Koniec roku spędziliśmy razem z siódmą klasą, wieczór pożegnalny. Na którym byli wszyscy Nauczycielowie z Panią Kierowniczką. Wieczór upłynął nam bardzo wesoło. Na następny dzień przyszłyśmy do szkoły, gdzie szkoła obdarowała nas pięknymi upominkami. Były to ostatnie chwile, które spędziliśmy w szkole razem. Pisała Baryłowicz


Dnia 25 III 1936 odbyły się imieniny Pani Kierowniczki. Po nabożeństwie zebraliśmy się na sali i odbyło się oddawanie kwiatów i życzeń. Po składaniu życzeń odśpiewaliśmy piosenkę imieniową. Potem starsze klasy zeszliśmy się na dużej sali aby wręczyć sztandar dla klasy dla klasy szóstej potem wygłoszono referat i odśpiewaliśmy kilka piosenek Marji Konopnickiej i poszliśmy do domu. Pisał: P. Swereda


Okładka książki ze strony Allegro.pl

Pani Żułkosiowa nie tylko pisała artykuły o pedagogice, wychowywała swoje własne dzieci i uczniów, a także przed 1932 rokiem napisała książkę pod tytułem "Królewna o czułym serduszku" wydaną w Warszawie. Nie wiemy, może to nie jedyna książka jej autorstwa, ale to jedyna, o której udało się znaleźć informację o wydaniu. Sama książka wydana jako jedna z serii „Książki Różowe i Błękitne. Biblioteka Ilustrowana dla Dzieci i Młodzieży”, wydawane od roku 1926 przez Janinę Kwiatkowską. Seria dzieliła się na dwie podserie: „różową” dla dzieci i „niebieską” dla młodzieży.


Niestety, ta historia o tej miłej osobie będzie bez bajkowej końcówki. 24 maja 1939 roku uczniowie powszechnej szkoły №7 wyruszyli na wycieczkę do podmiejskiej miejscowości Julana (także Juliana) byłej gminy Kiwerce. Kiedy już wszyscy byli na miejscu, Pani kierowniczka szkoły powiedziała znajdującym się tam nauczycielom, że ma jechać do Równego. Skłamała, pojechała jedynie do stancji Kiwerce, wysiadła, i stamtąd udała się piechotą wzdłuż toru kolejowego w stronę Równego. O godzinie 6:20 rano, będąc w odległości 1,4 km od stancji, nadszedł pociąg osobowy Warszawa-Zdołbunów, pod którego koła, niestety, rzuciła się nasza desperatka.

Anna i Lech Stanisław w 1942 roku

Pochowali "Pani Kierowniczkę" na cmentarzu w Łucku następnego dnia. Pozostawiła dzieci na matkę staruszkę, która była na jej utrzymaniu. Wiadomo, że w okresie okupacji niemieckiej w Łucku mieszkali jej dzieci Anna i Lech Stanisław. Syn 1 kwietnia 1944 roku zginął w bitwie z Niemcami jako żołnierz 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Pochowany we wsi Rymacze, miał pseudo „Żaba”, jest współautorem pieśni "Wołynia ziem strzeżemy zbrojnie". Anna i Janina po wojnie okazały się w Olsztynie, gdzie ostatnia pracowała jako nauczyciel matematyki w szkole. Pochowani razem na cmentarzu komunalnym, Anna zmarła 7.02.1990, a Janina 18.12.2005.


Przyczynę samobójstwa ustalić nie udało się, bo nie zachowało się o tym wydarzeniu sprawy w archiwum. Kto wie, może odpowiedź zawarta w jej książce "Królewna o czułym serduszku"...


UPD. Dzięki uprzejmości Pana Janusza Szuby, wiceprezesa "Stowarzyszenia rodzin osadników wojskowych i cywilnych Kresów wschodnich" dostałem wiersz napisany przez Janiną Żułkoś. Pierwotnie "List do miasta Łucka" był umieszczony w kwartalniku "Kresowe stanice" w 2004 roku.


Bądź pozdrowiony Lubartowy Grodzie,

Bądź pozdrowiony „Rzymie Wschodu”,

Bądź pozdrowiona kolebko Wołynia,

Bądź pozdrowiona ziemio naszych ojców,

Bądź pozdrowiona Ojczyzno wielu narodów!


Wspominam Twą świetność Jagiellonową,

Wspominam Twą godność stołeczną,

Wspominam cmentarze mych przodków,

Wspominam Twych ulic gwar ożywiony,

Wspominam mury mych szkół,

Wspominam Twych łąk zieleń kwiecistą,

Wspominam Styru przejrzystą toń...

Bo pamięć o Tobie nie zaginęła w mym sercu

Przepełnionym bólem rozstania.

Wciąż trwa – w warkocie wrażych samolotów,

Wciąż trwa – w huku artyleryjskich pocisków,

Wciąż trwa – w dymach płonących dzielnic,

Wciąż trwa – w gruzach opustoszałego getta,

Wciąż trwa – w łunach okolicznych wiosek.

Trwa poprzez mgłę załzawionych oczu,

Gdy kazano mi opuścić Cię na zawsze –

Miasto mej wołyńskiej młodości.

Dumo mej Ojczystej Ziemi!


P.S. Jakby ktoś miał jej książkę lub namiar, gdzie ją można dostać, prosimy napisać na mail: info@volynia.com

182 wyświetlenia0 komentarzy

Powiązane posty

Zobacz wszystkie
bottom of page